KRÓLEWSKI RADOM

Wczoraj Mszą świętą odpustową w Bazylice Mniejszej pw. św. Kazimierza na Zamłyniu w Radomiu rozpoczęło się świętowanie Uroczystości Patrona naszej diecezji i naszego miasta.

Dzisiaj o godz. 11.00 młodzież gimnazjalna wystawi w Bazylice Mniejszej montaż poetycko-muzyczny „Święty Kazimierz – młodzieniec wielkiej wiary”. Nawiedzając dziś Bazylikę na Zamłyniu możemy uzyskać odpust zupełny.

Jutro będziemy wspominali św. Kazimierza w Liturgii Kościoła. Zapraszamy na Msze święte w naszej Młodzianowskiej świątyni.

Kazimierz Jagiellończyk urodził się w roku 1458 na Wawelu w Krakowie. Kościół w Polsce i na Litwie 4 marca (jeśli nie wypadnie wtedy wielkopostna niedziela) przypomina postać swojego Patrona z królewskiego rodu. Postać tego świętego jest bardzo bliska wiernym, którzy tworzą Kościół radomski. Od 1983 roku bowiem, św. Kazimierz jest patronem miasta Radomia, natomiast diecezji radomskiej od 1992 roku. Były to decyzje św. Jana Pawła II.

Kazimierz Jagiellończyk urodził się jako drugi z sześciu synów królewskich. Ojcem przyszłego świętego królewicza był drugi syn Jagiełły, również Kazimierz, matką Elżbieta Habsburżanka (Rakuska), młodsza córka Albrechta II cesarza rzymskiego, w historiografii znana jako matka królów polskich. Do dziewiątego roku życia wychowywała go matka.

Królewicz Kazimierz przebywał w Radomiu wraz z rodziną królewską podczas świąt Bożego Narodzenia w latach 1461 i 1462. Rodzina królewska często mieszkała w zamku radomskim, z powodu bardziej centralnego położenia grodu niż Kraków czy Wilno, a także wobec nieustannych podróży króla po kraju. Radom był też bezpieczniejszym miejscem, chroniącym od intryg i spisków. Na przełomie lat 1466/1467, rodzina królewska schroniła się przed „morowym powietrzem” do pobliskiego zamku myśliwskiego w Kozienicach, w sercu puszczy. Przebywał tu wówczas również królewicz Kazimierz.

Królewicz Kazimierz ukończył nauki, gdy miał lat szesnaście. Poświadcza ten fakt sam Długosz, który 31 grudnia 1474 roku pisał w Radomiu: król udał się do Litwy, mając ze sobą dwóch synów, Kazimierza i Alberta, których dopiero co odebrał z wychowawczej szkoły Jana Długosza.

W grudniu 1474 roku i styczniu 1475 roku królewicz Kazimierz był świadkiem przyjęcia przez swych królewskich rodziców, na zamku w Radomiu, delegacji księcia bawarskiego Jerzego, która zabiegała o rękę królewny Jadwigi, jego siostry. Starania zakończyły się zaręczynami pary książęcej per procura (przez zastępcę) dokonanymi 31 grudnia 1474 roku w Radomiu.

W czasie rządów Kazimierza w Radomiu, przed listopadem 1481 roku, rodzice królewicza czynili starania o zgodę na małżeństwo ich syna z Kunegundą (Kingą), córką cesarza Fryderyka III Habsburga, daleką ich krewną. Pertraktacje z cesarzem były trudne. Kazimierz nie pragnął tego małżeństwa ze względu na złożony ślub czystości i chorobę. Maciej z Miechowa, znany lekarz i kronikarz, twierdzi, że Królewicz chorował na gruźlicę.

Kazimierz Królewicz zmarł 4 marca 1484 roku nad ranem, na zamku w Grodnie, mając zaledwie 25 lat. Ciało pochowano w katedrze wileńskiej. Kiedy w 1602 roku z okazji kanonizacji otwarto grób Kazimierza, jego ciało znaleziono nienaruszone mimo bardzo dużej wilgotności grobowca.

Każdego roku, 4 marca, Kościół stawia nam przed oczy postać świętego, którego postawa także dziś stanowi dla wiernych Kościoła radomskiego wyzwanie. Żył bowiem wartościami, które jako ponadczasowe, aktualne są również i dziś. W 1471 roku ojciec wysłał Kazimierza na Węgry z niewielką armią, gdzie miał objąć tron. Panowie węgierscy zbuntowali się jednak i Królewicz szybko powrócił do Polski. Uświadomił sobie niepewność ludzkiego losu, nawet królewskiego. Wtedy – jak piszą historycy – pogłębiła się jego pobożność. Kazimierz wyróżniał się wrażliwością moralną i zdolnościami oratorskimi, które doceniali zagraniczni dyplomaci, witani przez Królewicza mowami wygłaszanymi po łacinie. Jan Długosz o swoim uczniu napisał: „Był młodzieńcem szlachetnym, rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu”. Dlatego na wieść o tym, że miał objąć tron węgierski, zanotował w swojej Kronice, iż „raczej powinno się go zachować dla ojczystej ziemi, niż oddawać obcym”.

Kazimierz, przy boku ojca, brał udział w „wielkiej polityce” i na pewno nie brakowało mu sposobności do życia lekkiego, pełnego rozrywek i różnorakich pokus. Tymczasem Kazimierz Królewicz zasłynął jako wzór czystości obyczajów; dlatego w ikonografii często bywa przedstawiany z lilią.

Kazimierz nie lubił hałaśliwych zabaw rycerskich, nie pociągały go polowania, królewskie uczty. Ludzie z jego otoczenia podkreślali jego zalety intelektualne i moralne. Miał talent jednania skłóconych ludzi. Chętnie przebywał wśród ubogich, rozdając jałmużnę ze swoich dochodów. Pisano też, że sypiał na twardej ziemi, nosił Włosienicę i skromną odzież, często pościł i długie godziny spędzał na modlitwie. Czasem, gdy panowała już wieczorna cisza i wszyscy korzystali z odpoczynku, on klęczał na progu świątyni, przed zamkniętymi drzwiami. Od dzieciństwa żywił gorące nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej.

Kazimierz jest wielkim wsparciem w trosce o czystość – dla każdego, niezależnie od wieku, płci, stanu. Dla osoby duchownej czy konsekrowanej, która powiedziała Bogu kiedyś swoje „tak”, i dla osoby samotnej. Również dla małżonków, którzy złożyli przed Bogiem ślubne zobowiązanie miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej.

opr.
Jadwiga Kulik

do góry